Kompot czereśniowy, czyli odrobinę lata zamknęłam w słoikach, aby zimą rozkoszować się ich smakiem 😉 Dziś już mało kto zaprawia owoce w słojach, a ja od zawsze robię zapasy kompotów na zimę, ponieważ mają u nas wzięcie – do obiadu kompot musi być i już 😛
Najlepszy kompot czereśniowy to taki, który trochę postoi w słoiku w spiżarni, jak to mówię – musi się przegryźć. Ugotowany na bieżąco nie ma takiego smaku, jak ten ze słoika i to zimową porą, jak za oknem mróz i hula zawierucha 😛
W ogrodzie mam dwie czereśnie, są to jeszcze młode drzewa. Owoców byłoby sporo, gdyby nie ptaki, upatrzyły sobie nasze czereśnie i większa część owoców nie nadawała się, były podziobane. Dokupiłam więc czereśni z sadu i zrobiłam z nich kompoty na zimę.
Owoce czereśni oczyścić z ogonków i liści. Kilkakrotnie umyć i wrzucić na sitko do ocieknięcia. W tym czasie zagotować wodę z cukrem: na 6 l wody 2 kg cukru. Lepiej jak syrop jest słodszy (kompot zawsze można rozcieńczyć przegotowaną wodą). Umyte litrowe słoiki napełnić czereśniami do 3/4 wysokości, zalać gorącym syropem i zakręcić nakrętki. Wstawić do gorącej wody i pasteryzować 15 min od momentu zagotowania.
Po wystudzeniu wynieść do spiżarni.
Nasze czereśnie były wyśmienite i bardzo soczyste. Udało mi się z nich zrobić 15 szt. mniejszych słoików o pojemności 600 ml, zawsze to jest coś 😛
Mniam… 😛